Moje pierwsze wakacje. Drugi dzień 12.06.2009

Drugiego dnia postanowiliśmy pojechać do Gdyni, zobaczyć rybki w oceanarium. Jak dojechaliśmy na miejsce w moim brzuszku było pisto, musiałem coś zjeść.

po zjedzonym drugim śniadanku wyruszyliśmy w dorgę.



panowie chcieli iść na dancing, ale coś ich powstrzymało


w ramionach cioci :)


Krążąc po Gdyni, męska ekipa zgodniała- ze mna na czele. Wybraliśmy się zatem do restauracji na obiadek (ja tam swoja restauracje mam zawsze blisko siebie).

Dałem sygnał, że jestem głodny.

tata był MEGA głodny, zaczoł nawet jeść swój palec

wujek modli się o jedzenie

Mateusz umiera z głodu

a ja już po obiadku :)

Towarzystwo zaczyna mnie juz lekko nudzić- ciagle gadaja o jedzeniu. Mogli przyjść ze swoim barem mlecznym.



Po pysznym obiadku wybraliśmy się w końcu do oceanarium, choc spacerek ten nie należał do krótkich. Szliśmy główna alejką w stronę morza.



Zapomniałem wam powiedzieć, że Mateusz zapomniał załozyć butów :) a oto dowód

a ja w drodze spałem

wujek nieśmiało chciał mnie troszke powozić, ale wstydził się- narazie mu wybaczam :P

chłopcy poszli oglądać błyskawice




Mateusz, chciał się schować. Ale struś to on nie jest :P

a tu my dzielni mężczyźni- tylko mnie tak mało widać. :(

Mateusz dzielnie się mną opiekował

a tu wujek żartowniś z ciocią

ciocia Basia- odpoczywa (hihi)

a tutaj ciocia- jak sroka do błyskotek :)


zgdanijcie co chce się cioci?

nasz wóz i tak jest lepszy no i równie wygodny


wreszcie oceanarium (zrobiono tylko kilka zdjęć)

oto dowód, że tam dotarliśmy

wracamy do samochodu

przedstawiam wujka Tomka- łasuch

a tu cała zgraja łasuchów

a to największy łasuch, co zresztą widać

Mateusz po zjedzeniu gofra, postanowił udać się na super szybką windę.